Tao i Zen w Krakowie czyli teppanyaki i sushi

Dzień dobry!

Dzisiaj przyszła pora na podsumowanie dwóch przemiłych niedzielnych wieczorów, które spędziliśmy razem z innymi blogerami i dziennikarzami kulinarnymi w restauracjach Tao by Zen i Zen.




Tao by Zen, Ul. Józefińska 4, Kraków

Pierwszy niedzielny wieczór spędziliśmy w restauracji Tao by Zen Teppanyaki & More czyli miejscu specjalizującym się w teppanyaki. Teppanyaki to metoda grillowania jedzenia na specjalnej płycie teppan. Teppanyaki to nie tylko sposób przygotowania jedzenia, ale też wielki pokaz kulinarny, z żonglowaniem składnikami jak również przyrządami używanymi do gotowania, kończąc na "podpalaniu" dania :-). Pokaz poprowadził Szef Kuchni Allan Zarandin, który na naszych oczach przygotował kilka potraw, które zobaczycie poniżej. Jak wygląda taki pokaz w wykonaniu Szefa Allana możecie zobaczyć na poniższym filmie, w prawdzie jest to tylko operowanie narzędziami, ale też robi wrażenie. Szef jest urodzonym showmanem - często żartuje, zagaduje publiczność, ciekawie przedstawia składniki dań, a nawet robi niespodzianki - z cukierkami schowanymi w jajku, które o dziwo, jest w całości jak również zabawa z wykałaczką schowaną w ściereczkę - którą łamiesz, słyszysz jej trzask, a po rozwinięciu jest w całości :-).



Restauracja Tao by Zen ma bardzo przyjemny wystrój, piękny ogródek, który możecie zobaczyć na zdjęciach, a przede wszystkim świetne jedzenie. W menu znajdziecie nie tylko potrawy z płyty teppan, ale również inne rarytasy, na przykład najdroższą na świecie polędwicę kobe.


Przejdźmy do tego, czego mogliśmy spróbować tego wieczoru.

Pierożki shumai
  • Wegetariańskie- ze szpinakiem, tofu, imbirem i papryką
  • Krewetkowe - z imbirem i czosnkiem
  • Mięsne (kurczak) - z imbirem i czosnkiem


Pierożki gyoza
  • Wegetariańskie - z kapustą, marchewką, cebulą, shitake i dymką
  • Krewetkowe - z kapustą, dymką i marchewką
  • Mięsne (wieprzowe) - z marchewką, cebulą, kapustą i dymką


Mieliśmy okazję również degustować wspaniałe chilijskie wina. My z powodu przyjazdu rowerami, nie mogliśmy zbytnio ich próbować, ale sąsiedzi zapewniali, że były bardzo smaczne.


Po krótkim wstępie, zaczęło się wielkie teppanyaki show :-).



Chrupiące warzywa teppanyaki - grzyby enoki, mini kukurydza, pieczarki, seler naciowy, biała cebula, kiełki mung, grzyby shitake i pędy bambusa w białym winie i maśle czosnkowym (japanese ice cream jak to żartobliwie nazywał Szef Allan :-)).


Japoński smażony ryż - najwyższej jakości ryż japoński (taki sam jakiego używa się do sushi) z drobno pokrojonymi: papryką, marchewką, białą cebulą, dymką i prażonym czosnkiem. Doprawiony olejem sezamowym, masłem czosnkowym i sosem sojowym.


Łosoś teppanyaki - świeży łosoś norweski smażony w białym winie i sosie imbirowym, podany z domowym sosem sweet chilli z kolendrą i musztardą dijon. 


Jedliśmy również (były tak smaczne, że zapomnieliśmy o zdjęciu :-) ):

Kurczak teppanyaki - soczyste udka z kurczaka smażone z białym winem i sosem jabłkowo-cebulowym, Podawane z domowym sosem imbirowym z tofu.

Kalmary teppanyaki - krążki kalmarowe smażone w ryżowym winie i maśle cytrynowym, podawane z prażonym czosnkiem i sosem sweet chilli z musztardą dijon i kolendrą.

Oczywiście nie mogło zabraknąć dodatkowych atrakcji, jaką z pewnością była zabawa z podrzucaniem jajka tak, aby wpadło w czapkę. Mateuszowi udało się to dwa razy pod rząd :-). Widać czubek jajka w czapce! :-)


Banan teppanyaki - banan panierowany w Panko (japońska panierka przypominająca płatki) flambirowany w brandy podany z domowymi lodami sezamowymi.

Najbardziej widowiskowa potrawa tego wieczoru :-).



Spędziliśmy bardzo miły wieczór w doborowym towarzystwie - nie tylko naszych znajomych, ale przede wszystkim w towarzystwie wyśmienitego jedzenia! Zdecydowanie warto wybrać się do restauracji Tao by Zen, aby obejrzeć teppanyaki show, a następnie delektować się wspaniałymi daniami :-).


Zen, Św. Tomasza 29, Kraków


Kolejny niedzielny wieczór spędziliśmy w restauracji Zen czyli miejscu specjalizującym się w sushi. Tym razem już nie byliśmy częstowani owym specjałem, żeby coś spróbować musieliśmy sobie to własnoręcznie przygotować :-).

Kilka słów o wystroju restauracji - jest całkiem inny niż Tao, można powiedzieć, że bardziej "surowy" :-). Jednak oba miejsca mają w sobie "to coś". Tutaj zaraz po wejściu do restauracji zobaczymy specjalny sushi bar, z pływającymi łódeczkami, na których sushi maker układa przygotowane sushi, a każdy z gości może po nie sięgnąć. Na piętrze znajdują się stoliki, jak również specjalne małe pokoje, gdzie siedzi się "po turecku", na podłodze. Wszędzie można spotkać motyw kwitnącej, japońskiej wiśni. Bardzo przyjemnie prawda?

Warto dodać, że na ścianach dolnej sali pojawiają się cyklicznie różne wystawy zdjęć lub innych prac.



Warsztaty przygotowywania sushi poprowadził bardzo sympatyczny sushimaster Przemek, który jak się później okazało jest od wielu lat (chyba nawet kilkunastu) wegetarianinem, a nie ma żadnego problemu z przygotowywaniem sushi z mięsem (tak, ryba to mięso :-) ). Przygotowywanie sushi zaczęliśmy od czegoś prostego, a przynajmniej wydawać by się mogło, że to będzie proste - nie do końca było :-). Przygotowaliśmy nigiri czyli "wałeczek" ryżu, przykryty kawałkiem ryby. Długość nigiri powinna odpowiadać szerokości złożonych dwóch palców - wskazującego i środkowego. Jeśli chcemy zamoczyć je w sosie sojowym, to tylko od strony mięsa, aby ryż nie wciągnął zbyt wiele sosu. Wbrew pozorom w jedzeniu tego specjału wcale nie chodzi o smak sosu sojowego (swoją drogą, ja bardzo lubię ten smak), ale o smak ryby, ryżu, dodatków.

Dodatkową ciekawą informacją jest to, że sushi nie musimy jeść pałeczkami, rękami również "przystoi" :-).Pan Przemek zapoznał nas z sushi savoir-vivre :-).


Następnie uczyliśmy się przygotować sushi maki - czyli formę zwijaną w glony nori, z ryżem wewnątrz. Każda kolejna rolka szła nam coraz lepiej, ponieważ popijaliśmy wino śliwkowe :-).





A następnie temaki czyli sushi w formie rożka.



Oczywiście oprócz sushi była również przewidziana atrakcja w postaci degustacji różnych rodzajów sake, którą poprowadził przedstawiciel firmy Gekkeikan Sake - wyjaśnił nam, czym jest sake, jakie są jego rodzaje oraz jak ją pić.

Jakich sake próbowaliśmy? Oto lista:

  • tradycyjne sake na zimno i na ciepło
  • sake leżakowane w dębowych beczkach
  • sake z przewagą polerowanego ryżu
  • sake Nigori - zawiesiste, niefiltrowane - przypominało mi w smaku i konsystencji antybiotyki w proszku, które podaje się dzieciom, napewno wiecie o co mi chodzi :-)
  • musujące sake Zipang (Mateusz wygrał je w konkursie na odgadywanie jakie to sake po smaku)
  • sake Horin - bardzo ekskluzywne i drogie (na ostatnim zdjęciu)
Sake mimo wszystko nie zostanie moim ulubionym trunkiem, ale to było bardzo ciekawe doświadczenie spróbować aż tyle jego rodzajów.






Na koniec poczęstowano nas deserami przygotowanymi przez cukiernię U lala - czekoladową muffinką z zielonym kremem budyniowym z zieloną herbatą, kruchym ciasteczkiem z solonym karmelem oraz sakiewką z ciasta filo z owocami egzotycznymi i miętą - wszystkie bardzo przyjemne w smaku, najbardziej smakowało nam ciasteczko z karmelem.

Poinformowano nas, że desery były inspirowane Japonią i tutaj rodzi się pewien problem - mi te desery kompletnie Japonią nie smakowały. Mimo, że były całkiem smaczne, to nazywanie ich inspiracją japońską było nieco na wyrost. Najbardziej było mi szkoda tej muffinki, w której była zwykła zielona herbata i nie było jej w ogóle czuć. A wystarczyło użyć odrobiny sproszkowanej czyli matchy i już smak, jak również kolor byłby inny i nie potrzeba by było wtedy sztucznego zielonego barwnika. Taki mały, ale znaczący minus :-).


Spotkania w Tao i Zen były doskonałym spędzeniem niedzielnego wieczoru i regeneracją sił na nadchodzący już za kilka godzin nowy tydzień. Jedzenie było bardzo smaczne, towarzysze bardzo fajni, a prowadzący oba spotkania bardzo sympatyczni, mili i z ogromną wiedzą, którą zechcieli się z nami podzielić. Dowiedzieliśmy się bardzo wielu ciekawych rzeczy.

Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie!