Burger z Wawelem w tle czyli Najedzeni Fest LATO - relacja.

Cześć!



Na kulinarnej mapie Krakowa jest niewiele wydarzeń związanych z jedzeniem, porównując chociażby do Warszawy, czy Sopotu, który coraz bardziej angażuje się w imprezy kulinarne.


W Krakowie do tej pory można było iść do BALu na BAL z Produktem Lokalnym z Małopolski, na różne okoliczne targi kulinarne na Rynku Głównym czy na Małym Rynku, na Festiwal Pierogów, lecz jak dla mnie te wydarzenia nie są wielce satysfakcjonujące... Na Festiwalu Pierogów bywamy co rok, poszukując nowych smaków, a kończy się to staniem w kilometrowej kolejce, aby dowiedzieć się, że pierogi na które czekałam się już wyprzedały, ale mniejsza z tym!


Dzisiaj o wydarzeniu, na które z radością Was zapraszałam czyli o NAJEDZENI FEST : LATO.



Nowy i świeży festiwal, który 23.06 odbył się w Forum Przestrzenie, mam nadzieję, że wpisze się na stałe w "ramówkę" krakowskich imprez. My tam również byliśmy, na razie jako goście, ale kto wie, może przy jesiennej edycji (która już 27.10) będziemy również wystawcami? ;-) Na razie pojawiliśmy się tylko na "ścianie" z przepisami, które każdy mógł sobie zabrać do domu.




Na miejsce przybyliśmy nieco po rozpoczęciu, po 11 i przywitał nas zaskakujący widok - wszędzie pełno ludzi, pełno jedzenia, pełno pięknych zapachów!




Największą uwagę początkowo przyciągnęło stanowisko Twój Kucharz, gdzie Miguel Moreira przygotowywał ogromną paellę. Mule, krewetki, kalmary - wszystko wyglądało oszałamiająco smacznie i pięknie, Beata i Asia się skusiły spróbować co nieco ;-).








Następnie odwiedziliśmy stoisko zaprzyjaźnionych dziewczyn, Kasi i Zuzi z Beetlebits. Nieco pogawędziłyśmy, a później wróciłam do nich na warsztaty z dekorowania babeczek, ale o tym za chwilę.






Jeszcze przed festiwalem oglądałam zapowiedzi słodkości od Magdy i Pascala z Tartatin i cóż, też musieliśmy do nich zajrzeć ;-). Ja wybrałam słodkie tarty, Mateusz wytrawne. Zarówno jedne jak i drugie były wyborne. A ciasto Opera obłędne! 







Jako fanatyczka wszelkich ziół musiałam również odwiedzić stanowisko Ogród Łobzów (który swoją drogą jest niedaleko od naszego miejsca zamieszkania, a jakoś nie było niestety okazji żeby się tam wybrać, żałuję bardzo!). Mój parapet zasilił więc tymianek cytrynowy i trawa cytrynowa.






Zgłodnieliśmy, więc nadeszła pora na obiad, na który wybraliśmy stoisko Wegan Nerd i zjedliśmy po wegańskim burgerze z buraczków i fasoli, z dodatkiem pesto z liści rzodkiewki, burger z widokiem na Wisłę i Wawel, fajnie prawda? ;-) Burger był bardzo smaczny i nie rozumiem komentarzy przechodniów, że "Wegańskie? Eeee to nie dla nas." - jakby normalnie takie jedzenie było trujące ;-). Trudno zrozumieć niektórych ludzi... Zjedliśmy również wegańskie ciasto cytrynowe z lawendą - niebo w gębie!




Warsztaty z Beetlebits były bardzo fajne, dziewczyny przekazały zainteresowanym najważniejsze i najbardziej podstawowe informacje o dekorowaniu babeczek. Nie będę tego pisać tutaj, wystarczy, że obejrzycie filmik ;-).



A poniżej inne migawki foto i wideo z festiwalu.













Podsumowując - moim zdaniem jest to świetna inicjatywa, która pokazuje jak wiele fajnych miejsc mamy w Krakowie, a być może nawet o tym nie wiemy, w końcu "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Warto wybrać się na jesienną edycję, chyba nie muszę Was przekonywać? ;-)

Pozdrawiam!